
Kościół mnie zawiódł – czy naprawdę?
Czujesz czasem, że Kościół Cię zawiódł? Nie jesteś sam – wielu ludzi otwarcie mówi o swoim rozczarowaniu Kościołem. Skandale i błędy osób duchownych potrafią mocno zachwiać zaufaniem. Gdy widzimy hipokryzję lub grzechy tych, którzy powinni być wzorem, rodzi się ból i złość. Zaczynamy się zastanawiać, czy w ogóle jest sens chodzić do kościoła i słuchać jego nauk. W takiej chwili warto zadać sobie pytanie: czy rzeczywiście zawiódł mnie Kościół jako całość, czy raczej ludzie w Kościele? Spróbujmy spojrzeć na to głębiej w szczerej, konwersacyjnej rozmowie.
Dlaczego wielu czuje rozczarowanie Kościołem?
Najpierw zastanówmy się, skąd bierze się rozczarowanie Kościołem. Powodów jest niestety sporo i są one realne. Oto kilka najczęstszych, o których mówią wierni:
Skandale i grzechy wśród duchownych: Doniesienia o nadużyciach, molestowaniu czy chciwości osób na wysokich stanowiskach kościelnych głęboko ranią. Ci, którzy mieli być przewodnikami moralnymi, sami upadają w spektakularny sposób – to potrafi zburzyć zaufanie.
Hipokryzja i brak świadectwa życia: Wierni słyszą z ambony piękne słowa o miłości bliźniego i pokorze, ale niektórzy księża czy działacze kościelni zdają się tym nie żyć na co dzień. Gdy czyny rozmijają się z głoszonymi wartościami, rodzi się poczucie oszukania.
Chłód i brak zrozumienia: Bywa, że ktoś poszukujący pomocy lub odpowiedzi w trudnej sprawie czuje się w parafii zignorowany albo osądzony zamiast przyjęty. Kościół, który z założenia ma być jak kochająca matka, czasem jawi się jako instytucja surowa i daleka od ludzkich problemów.
Zbyt duży formalizm, za mało ducha: Niektórzy narzekają, że w kościele parafialnym spotykają się tylko z rytuałem i obowiązkami, a nie doświadczają żywej relacji z Bogiem. Gdy wiara staje się rutyną bez głębi, łatwo o frustrację i poczucie pustki.
To wszystko są poważne wyzwania. Jeśli czujesz któryś z tych powodów we własnym sercu, nic dziwnego, że pojawia się rozgoryczenie. Ważne jednak, by na tym nie poprzestać – warto spojrzeć głębiej, ponad ludzkie błędy, na istotę Kościoła.
Kościół tworzą ludzie – a ludzie popełniają błędy
Przede wszystkim trzeba pamiętać, że Kościół jest instytucją złożoną z ludzi. A ludzie, nawet najbardziej pobożni, są omylni i grzeszni. To niemiłe przypomnienie, ale prawdziwe: każdy ksiądz, biskup czy papież zmaga się ze swoimi słabościami tak jak my. Kościół od samego początku gromadzi zarówno świętych, jak i grzeszników – bo innych ludzi po prostu nie ma. Jak głosi popularne powiedzenie: „Kościół to nie muzeum dla świętych, ale szpital dla grzeszników”.Co to oznacza? Że wszyscy potrzebujemy uzdrowienia i miłosierdzia. Jeśli ktoś myślał, że Kościół będzie idealny, szybko zderzył się z rzeczywistością. Nasze błędy mogą ranić innych – zwłaszcza gdy dotyczą osób na świeczniku. Jednak Jezus od początku wiedział, kogo powołuje. Nie szukał nieskazitelnych aniołów, ale zwykłych ludzi z ich cieniami i blaskami. Warto tu spojrzeć na historię pierwszych chrześcijan. Kościół pierwotny też zmagał się z problemami i grzechami swoich członków. A jednak przetrwał, bo nie opierał się na ludzkiej doskonałości. Skoro Bóg wybiera grzesznych ludzi na swoich współpracowników, to znaczy, że potrafi pisać prosto po naszych krzywych liniach.
Świętość Kościoła pochodzi od Chrystusa, nie od naszych zasług
Możesz zapytać: “Jak to możliwe, że Kościół jest nazywany świętym, skoro tworzą go grzeszni ludzie?” Kluczem jest tutaj obecność Chrystusa. Kościół jest święty nie dzięki moralnej doskonałości swoich wiernych czy duchownych, ale dlatego, że żyje w nim sam Jezus. To Chrystus uświęca Kościół swoją obecnością i łaską.
Pamiętajmy, że Kościół ma dwa wymiary: ludzki i boski. Z jednej strony to instytucja na ziemi, prowadzona przez omylnych ludzi. Ale równocześnie Kościół to Mistyczne Ciało Chrystusa – wspólnota, w której działa Duch Święty. Świętość Kościoła przejawia się właśnie w tym, że Bóg przez niego działa, pomimo ludzkich słabości.Jezus obiecał swoim uczniom: „A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata” (Mt 28,20). Powiedział też do Piotra: „Ty jesteś Skała, i na tej skale zbuduję mój Kościół, a bramy piekielne go nie przemogą” (por. Mt 16,18). To nie znaczy, że żaden członek Kościoła nie upadnie – oznacza, że Chrystus podtrzyma swój Kościół nawet wtedy, gdy jego ludzie upadają. Jego obecność gwarantuje, że w Kościele zawsze możemy znaleźć źródło świętości niezależne od ludzkich grzechów.
Apostołowie też byli grzesznikami, a jednak Jezus ich wybrał
Żeby lepiej zrozumieć tę paradoksalną świętość w grzesznych ludziach, spójrzmy na biblię i apostołów. To naprawdę pocieszające, że już w Ewangeliach widzimy, jak niedoskonali byli pierwsi uczniowie Jezusa – a przecież to fundament Kościoła! Kilka przykładów z Pisma Świętego pokazuje to bardzo wyraźnie:
Święty Piotr – z przekonania najwierniejszy z wiernych, przysiągł Jezusowi oddanie aż po śmierć, a jednak w decydującym momencie trzykrotnie się Go zaparł. Ze strachu wyparł się Mistrza (por. Łk 22,54-62). Mimo tej zdrady Jezus nie odrzucił Piotra – wręcz przeciwnie, przebaczył mu i uczynił Pasterzem całego Kościoła (J 21,15-17).
Święty Tomasz – jeden z Dwunastu, który zwątpił w zmartwychwstanie Jezusa. Kiedy inni mówili mu, że Pan żyje, Tomasz upierał się: „Nie uwierzę, póki nie zobaczę i nie dotknę” (J 20,24-25). Jezus jednak okazał mu miłosierdzie – ukazał mu się i pozwolił dotknąć swoich ran. Z niedowiarka Tomasz stał się wierzącym, który wyznał: „Pan mój i Bóg mój!” (J 20,28).
Święty Mateusz (Lewi) – zanim został apostołem, był celnikiem, czyli kolaborantem znienawidzonym przez rodaków i uważanym za grzesznika publicznego. A jednak Jezus właśnie jego powołał słowami: „Pójdź za Mną” (Mt 9,9). Mateusz zostawił dochodowy, lecz nieuczciwy zawód i poszedł za Jezusem bez wahania – tak zaczęła się przemiana celnika w świętego ewangelistę.
Święty Paweł – nie należał do grona Dwunastu, ale to przykład jeszcze bardziej dramatyczny. Paweł (Szaweł) na początku z prześladowcy chrześcijan stał się apostołem. Jeździł po miastach, by tępić wyznawców Jezusa, uważał ich za zagrożenie dla wiary Izraela (por. Dz 8,3). I właśnie wtedy objawił mu się Chrystus (Dz 9,1-6). Szaweł upadł na ziemię oślepiony blaskiem i usłyszał: „Dlaczego Mnie prześladujesz?”. To spotkanie całkowicie go odmieniło – zrozumiał swoją winę i przyjął chrzest jako Paweł. Później stał się jednym z największych misjonarzy Kościoła, mimo iż miał na sumieniu ciężkie grzechy.
Jak widać, Jezus nie szukał perfekcyjnych ludzi, bo takich po prostu nie ma. On sam czyni ich świętymi, współpracując z ich słabościami. Gdybyśmy oceniali Kościół tylko po upadkach jego członków, to musielibyśmy potępić nawet apostołów – a przecież to dzięki nim wiara rozprzestrzeniła się na cały świat. Ich życie to dowód, że Bóg działa przez grzeszników. Co więcej, słabości uczniów uwypuklają cierpliwość i miłosierdzie Jezusa. On nigdy nie zrezygnował ze swoich przyjaciół, nawet gdy Ci go zawiedli. Dlatego i my nie powinniśmy rezygnować z Jezusa z powodu błędów ludzi. Jest takie mądre powiedzenie: „Nie odchodź od Jezusa z powodu Judasza”. W gronie Dwunastu też znalazł się zdrajca, a jednak to nie przekreśliło prawdy i dobra, jakie Jezus przekazał pozostałym apostołom. Podobnie dziś – pojedyncze czarne owce nie oznaczają, że Chrystus przestał działać w Kościele.
Odrzucenie Kościoła przez błędy ludzi – czy to rozwiązanie?
Kiedy czujemy się zranieni lub zgorszeni postawą ludzi Kościoła, naturalną reakcją bywa chęć ucieczki. „Skoro Kościół mnie zawiódł, to ja nie chcę mieć z nim nic wspólnego” – myśli wiele osób. Tylko czy odejście rzeczywiście rozwiąże problem? A może spowoduje kolejne?Zastanówmy się: Czym jest Kościół dla naszego życia duchowego? To nie klub ani stowarzyszenie hobbystów, z którego można po prostu wystąpić bez konsekwencji. Kościół jest jak rodzina wiary – nawet jeśli są w niej trudne relacje, pozostaje rodziną, w której możemy znaleźć wsparcie i Bożą obecność. Odrzucając Kościół całkowicie, ryzykujemy, że odetniemy się od pewnych źródeł łaski.Nasza ludzka natura jest słaba i skłonna do upadków. Paradoksalnie właśnie dlatego potrzebujemy Kościoła bardziej, a nie mniej! Jak zauważają teologowie, im bardziej jesteśmy poranieni grzechem, tym bardziej potrzebujemy umocnienia płynącego ze wspólnoty, liturgii i sakramentów.
Innymi słowy, gdy boli nas duchowo, Kościół jest miejscem uzdrowienia, a nie dodatkowej szkody. Jeśli zranieni uciekniemy, zabierzemy sobie szansę na lekarstwo, które przygotował dla nas Bóg.Wyobraź sobie, że ktoś został skrzywdzony przez lekarza w szpitalu. Czy to oznacza, że na zawsze przestanie się leczyć i pójdzie żyć ze swoimi chorobami sam? Raczej poszuka lepszego lekarza, ale nie zrezygnuje z leczenia – bo zdrowie jest zbyt ważne. Podobnie z wiarą: to zbyt cenna sprawa, by porzucać ją tylko dlatego, że spotkaliśmy złego „pracownika służby zdrowia dusz”. Zamiast tego warto poszukać takiego miejsca lub osoby w Kościele, która pomoże uleczyć rany wiary.Odejście od Kościoła często skutkuje także oddaleniem się od Boga. Choć wydaje się, że w sercu nadal możemy wierzyć po swojemu, w praktyce brak sakramentów, wspólnej modlitwy i oparcia we wspólnocie sprawia, że wiara słabnie. Bóg oczywiście działa wszędzie i kocha każdego, kto szczerym sercem Go szuka. Jednak to Kościół jest główną drogą, którą ustanowił Jezus, aby prowadzić nas do siebie. Odrzucając tę drogę, ryzykujemy, że zbłądzimy lub zatrzymamy się w miejscu.
Kościół to nie tylko księża – to także sakramenty i obecność Boga
Wiele z naszych rozczarowań wiąże się z konkretnymi ludźmi: proboszczem, który zachował się nie tak; katechetą, który zraził dziecko; biskupem, o którym źle piszą media. Łatwo wtedy w sercu utożsamić Kościół wyłącznie z duchownymi. Tymczasem Kościół to o wiele więcej niż księża i hierarchia! Kościół to wszyscy wierzący – to my. Tworzą go zarówno duchowni, jak i świeccy, starsi i młodzi, różne osoby na różnym etapie drogi do Boga. Jeśli więc mówimy „Kościół mnie zranił”, pamiętajmy, że Kościół to także ci wszyscy dobrzy ludzie, dzięki którym nasza wiara wzrastała: może kochana babcia ucząca pacierza, przyjazny spowiednik, grupka znajomych ze wspólnoty, która dawała wsparcie. Nie pozwólmy, by jeden czy kilku przedstawicieli Kościoła przysłonili nam resztę.Co więcej, istotą Kościoła jest obecność samego Boga. Kościół to nie tylko ludzka organizacja, ale przede wszystkim dar Boży, w którym nieustannie obecny jest Chrystus – w swoim Słowie, w sakramentach, w liturgii i modlitwie wspólnoty.
Kiedy idziesz na Mszę świętą, spotykasz Jezusa w Eucharystii bez względu na to, czy ksiądz odprawiający Mszę jest wzorem świętości, czy też ma swoje słabości. Bóg działa ex opere operato, czyli przez sam fakt działania sakramentu. Oznacza to, że sakramenty są skuteczne mocą Chrystusa, a nie dzięki zasługom kapłana. Jeśli więc szczerze szukasz Boga, znajdziesz Go w Kościele, bo On tam na Ciebie czeka – w tabernakulum, w konfesjonale, w Biblii czytanej podczas liturgii, we wspólnym śpiewie i modlitwie.W Kościele otrzymujemy sakramenty, które są realnymi spotkaniami z Bogiem. Chrzest, który dał nam nowe życie. Eucharystia, w której sam Jezus karmi nas swoim Ciałem. Spowiedź, gdzie Bóg przebacza nasze grzechy i podnosi, gdy upadamy. Bierzmowanie, które umacnia mocą Ducha Świętego. Małżeństwo, kapłaństwo, namaszczenie chorych – to wszystko znaki obecności i działania Boga tu i teraz. Czy warto z nich rezygnować tylko dlatego, że niektórzy szafarze tych sakramentów okazali się grzeszni? Przecież źródłem łaski jest Bóg, a nie człowiek. Bóg może posłużyć się nawet słabym narzędziem, by dotknąć Twojego serca.
Patrz na Jezusa, nie tylko na ludzkie błędy
Podsumowując te rozważania, dochodzimy do ważnej zachęty: skieruj wzrok na Jezusa. Jeśli Kościół Cię zawiódł, spróbuj oddzielić w myślach to, co ludzkie, od tego, co Boskie. Zranili Cię konkretni ludzie, ale Jezus nadal jest ten sam – pełen miłości, prawdy i uzdrawiającej mocy. On też cierpi, widząc grzechy swoich sług, ale nie przestaje kochać swojego Kościoła. On chce go oczyszczać i przemieniać, a Ciebie chce prowadzić do uzdrowienia.Skup się na Tym, który jest źródłem twojej wiary. Chrześcijaństwo to nie kult księży czy instytucji, ale żywa relacja z Chrystusem. Można ją pogłębiać nawet wtedy, gdy dookoła nas w Kościele dzieją się trudne rzeczy. Ba, właśnie w takich chwilach szczególnie warto oprzeć się na Jezusie – pójść przed tabernakulum i wylać Mu swoje żale, przeczytać Ewangelię, żeby usłyszeć Jego głos, poszukać w życiorysach świętych inspiracji, jak ufać pomimo ludzkich zgorszeń.Jezus powiedział kiedyś: „Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię” (Mt 11,28). To zaproszenie także dla Ciebie, zmęczonego i rozgoryczonego tym, co widzisz w Kościele. On nie obiecuje, że ludzie już nigdy Cię nie zawiodą – ale obiecuje, że On Cię nie zawiedzie nigdy. Gdy trzymasz się Jezusa, łatwiej jest przetrwać kryzysy wiary. Wtedy zamiast odchodzić z Kościoła, możesz pomóc go uzdrawiać od środka swoją autentyczną wiarą.
Kościół wciąż jest drogą do Boga
Czy Kościół rzeczywiście Cię zawiódł? A może zawiedli Cię ludzie w Kościele, podczas gdy Bóg wciąż wiernie na Ciebie czeka? Ta wspólnota, choć niedoskonała, jest jak gliniane naczynie, które niesie bezcenny skarb wiary (por. 2 Kor 4,7). W Kościele otrzymałeś(-aś) wiarę, sakramenty, poznałeś Jezusa – nie pozwól, by grzech innych Ci to odebrał.Kościół przechodził przez wieki różne burze, reformy i oczyszczenia. Dzisiaj również potrzebuje oczyszczenia i powrotu do Ewangelii tam, gdzie zbłądził. Ty również możesz się do tego przyczynić, pozostając wiernym i świadcząc o dobrym Bogu pomimo ludzkich skandali. Najlepszą odpowiedzią na grzech w Kościele jest świętość jego członków – również Twoja świętość.Na koniec, zachęcam Cię: nie rezygnuj z wiary z powodu ludzi. Jeśli czujesz złość czy żal, porozmawiaj o tym z Bogiem. Poszukaj mądrej rozmowy z kimś zaufanym – może znajdziesz duchownego o wielkim sercu, a może świeckiego mentora w wierze. Kościół to rodzina, w której wciąż są ludzie autentycznie kochający Boga i bliźnich. Daj sobie szansę ich spotkać.Pozwól, by Jezus uleczył Twoje zranienia i pokazał Ci Kościół Jego oczami. On widzi w nim swoją Oblubienicę – ukochaną, choć potrzebującą oczyszczenia. Dla Niego Kościół jest tak cenny, że oddał za niego życie. Mimo ludzkich upadków Chrystus nie odwrócił się od Kościoła – więc i my nie odwracajmy się od Niego. Zamiast tego, pomóżmy Mu przemieniać Kościół od wewnątrz, zaczynając od siebie.Kościół może czasem zawieść, ale Chrystus nigdy. Trzymajmy się Jezusa – a On nauczy nas, jak na nowo pokochać Kościół, który jest Jego dziełem i naszym domem na drodze do Boga. Amen.
Zobacz również

Miłość ponad wszystko – Rola Matki Teresy w życiu najuboższych
9 czerwca, 2023
Dlaczego powinniśmy się modlić?
22 września, 2020